W Przemyślu byliśmy nad ranem i swoje kroki z pociągu skierowaliśmy bezpośrednio na dworzec PKS skąd mieliśmy wyruszyć do Lwowa. Zamiast publicznym PKSem zdecydowaliśmy się jechać prywatnym busikiem, który szybko przewiózł nas przez granicę, a następnie do Lwowa zwanego również Paryżem wschodu ;)